Żadna terapia, czy to alternatywna, czy konwencjonalna, nie gwarantuje uniknięcia choroby i śmierci. Skrajne skupianie się na sobie i własnym zdrowiu jest narcystyczne i zdecydowanie niezdrowe, choć powszechnie spotykane. W książce Worried Sick dr Arthur J. Barsky pisze, że Amerykanie stali się „więźniami zdrowego stylu życia, społeczeństwem trapionym przez świadomość choroby i złego samopoczucia oraz przez pozornie bezustanną potrzebę opieki medycznej”. Osiągnięcie dobrego stanu zdrowia uważane jest przez wielu za równoznaczne nie tylko z uwolnieniem się od choroby, lecz także z posiadaniem cnót moralnych. W tym kontekście zdrowie ceni się nie jako środek prowadzący do osiągnięcia podstawowych celów osobistych, takich jak założenie rodziny czy pomoc innym, lecz staje się ono ich namiastką. Ludzie, sprowadzani na manowce przez obowiązujące trendy, zastępują religijne dążenie do zbawienia swych dusz świecką chęcią do zachowania swych ciał. Dla wielu najwyższym celem jest nie tyle oczyszczenie duszy, ile upiększenie ciała. Zewnętrzne oznaki doskonałego zdrowia stają się obecnie dowodem osiągnięcia zawieszonej w czasie i ciągle przedłużanej „wiecznej młodości”. W świecie, w którym niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, chronimy się, by podtrzymać naszą fizyczną integralność, usiłujemy zapewnić sobie przeżycie przez wzmocnienie odporności i zwiększenie granic wytrzymałości.