Człowiek, aby harmonijnie funkcjonować, musi czuć się także kochanym i kochać innych. Najwcześniejszą „szkołą uczuć” dla człowieka jest rodzina. Maleńkie dziecko uczy się najpierw reagować na twarz matki, uśmiecha się. W ten sposób uczy się cieszyć radością matki, ojca, rodzeństwa. Obowiązkiem rodziców jest rozwijanie u dziecka zdolności do dawania i przyjmowania uczuć w coraz to bogatszej gamie. Dziecko uczy się wielu rzeczy drogą naśladownictwa. W zabawach odtwarza sytuacje rodzinne, podpatrzone zachowania: bije lub całuje lalkę, opiekuje się. W ten sposób dziecko uczy się przyszłej roli społecznej matki czy ojca. Jak wykazuje praktyka, dzieci, które nie były pieszczone, kochane, nie potrafią okazać uczuć swojemu potomstwu. Wzorcem zachowania macierzyńskiego jest dla dziewczynki matka. Męską rolę społeczną ojca i męża przejmuje chłopiec w kontakcie z własnym ojcem. Jeden z autorów pamiętnika „współczesnego mężczyzny” tak wspomina swojego ojca: „Gdy zacząłem uczęszczać do szkoły, zainteresowanie ojca moją nauką ograniczało się 'tylko do obejrzenia na koniec roku cenzurki celem sprawdzenia, czy zdałem do następnej klasy. Przez sześć lat mojej nauki ojciec ani razu nie był na wywiadówce, zawsze chodziła matka, po jej śmierci babka, a po śmierci babki sąsiadka”. Autor tego pamiętnika, od dwudziestu lat żonaty, odpowiada na pytanie, w jakich warunkach wyrastał na mężczyznę, jaki wpływ na kształt własnego ojcostwa miał jego ojciec: „Zazdrościło się koledze takiego ojca, który potrafił z nami, osiemnastolatkami, porozmawiać, pożartować i który starał się zrozumieć nasze sprawy i problemy.