Kuba miał 14 lat. Spędzał czas przed komputerem. Nie działo się w jego życiu nic co odbiegało by od normy życiowej osoby w jego wieku. Tymczasem była wiosna, więc uchylał okno w swoim pokoju robiąc specjalny „lufcik”, bo komputer generował ciepło. Nagle zaczęło się – pojawił się sienny katar i ciągłe kichanie a temperatura ciała chwilami wzrastała. Więc podejrzewano przeziębienie. Poszedł do lekarza rodzinnego, ten jednak dość czujny, skierował Kubę na badania alergologiczne.
Okazało się, że jest uczulony na pyłki wierzby, która rosła pod blokiem, dokładnie za oknem pokoju Kuby. Ale to nie wszystko, bowiem katar i kichanie jakoś wciąż okresowo wzrastało.
Poszedł na studia. Wynajmował stare mieszkanie z kolegą. Pewnego dnia zechcieli opróżnić pawlacz, w którym były stare koce i pościel. Kuba wyciągnął to wszystko i wyrzucił na śmietnik. Nie minął jeden dzień i dosłownie wszytko zaczęło go swędzieć. Nie mógł spać, tylko w nocy i całymi dniami drapał się do krwi. Badania wykazały uczulenie na roztocza, natomiast podjęta terapia nie skutkowała. W efekcie miał już za sobą nieprzespany bity kwartał. Leczono go nawet na świerzb. I nic. Zaczął w końcu pić, więc minęło jakoś i ustało. Pojawił się jednak alkohol.